Ukej Fridek
Zygfryd Marek - brat taty urodził się 2.03.1924r., w Kończycach, jako 6 dziecko Adolfa i Julianny z domu Busz(rz)ka. Chrzestnymi byli: Alojzy Burzka ( brat babci) i Florentyna Marek z d.Długaj ( bratowa dziadka, żona Bronisława Marek)
Kiedy wybuchła II Wojna Światowa, miał raptem 15 lat, lecz już 16.01.1940r. dostał przydział na tzw. roboty przymusowe pod Głogów [niem. Glogau], gdzie ciężko pracował na gospodarstwie rolnym. Spał na sianie, nie dostawał za wiele jedzenia, był wyzywany od [niem. Polnisch Bandit] – Polskich bandytów. Dopiero przyjazd mojego Opy Adolfa spowodowało poprawę warunków życia ujka Fridka,( bo tak wszyscy do niego mówili). Był tam do 15.12.1940r. Przez prawie 3 lata władze okupacyjne dały mu spokój, w tym czasie w kopalni Makoszowy [niem. Delbrückschächte] przebywali rosyjscy jeńcy wojenni, którzy przymusowo pracowali na kopalni. Ze zdjęć, które zostały po wujku i opowieści jego żony ciotki Ireny dowiaduję się, iż dokarmiał tych jeńców. Jak wielu Ślązaków, również jego nie ominęło - 20.08.1943r. został powołany do marynarki wojennej III Rzeczy – Krigsmarine, czyli do sił zbrojnych Niemiec, która istniała w latach 1939-1945 w ramach Wermachtu. Stacjonował na wyspie Wangerooge, w czasie wojny zamienionej na twierdzę broniącą wybrzeża Niemiec. Stacjonowało tam 5 tyś. żołnierzy oraz wiele robotników przymusowych w 25.04.1945 roku doszło do nalotu przez 482 brytyjskich, kanadyjskich i francuskich bombowców, których celem było zniszczenie dział wielkokalibrowych umieszczonych na wyspie. Na wyspę spadło 6000 tyś bomb i to w przeciągu 15 minut, zginęło 300 osób. Mimo tak silnego ataku cele nie zostały zniszczone, a wojna zakończyła się za kilkanaście dni. Z książeczki wojskowej wynika, że wujek był na wyspie w czasie nalotu. Nie opowiadał o tym nigdy, ale to kolejny cud w rodzinie Marek – przeżył. Czego jeszcze można się dowiedzieć z wojskowej książeczki wujka? Szczepienia przeciw tyfusowi w 1943 oraz w 1944r. Został wysłany w lutym 1944 roku do szkoły artylerii lotniczej we Francji – La Teste de Buch. Skrupulatnie jest odnotowane wszystko od uposażenia, jakie dostał do przepustki, którą miał 30.04.1944 z dopiskiem [niem. Freie Fahre!] Czyli bezpłatny przejazd. Ciekawe, czy pojechał do domu, czy może przepustkę spędził np. w Hamburgu, zależało to od ilości dni, jakie wujek dostał. Oczywiście jest wpisana jednostka, w której służył –7 bateria 222 batalionu marynarskiego artylerii przeciwlotniczej. W tekturowym pudełku u cioci jest wiele zdjęć żołnierzy i codziennego ich życia na wyspie. Jest też kilka zdjęć kolegów wujka z wojska, z którymi korespondował po wojnie. Po zakończeniu wojny wujek dostał się do obozu jenieckiego, skąd uciekł, złapali go Rosjanie i ponownie zwiał, zapewne tam było o wiele gorzej, ponownie dostał się do obozu alianckiego. Wrócił do Kończyć w 1946 roku, od razu zaczął pracować, jako ładowacz w kopalni Makoszowy, gdzie był prześladowany za służbę w Wermachcie. Zwolnił się i rozpoczął pracę w kopalni Walenty Wawel, a następnie w kopalni Zabrze wykonując zawód cieśli do roku 1979. Za 32 lata pracy otrzymał od Ludowej Polski odznaczenia: złoty krzyż zasługi w 1976r., oraz order sztandaru pracy II klasy w 1984r. Ożenił się w roku 1950 z Ireną Urbańską pochodzącą z Pawłowa, doczekali się troje dzieci; Jerzego, Witolda i Sylwię. Jak go pamiętam? Wesoły ze specyficznym poczuciem humoru jak wszyscy z tego rodu.

Komentarze
Prześlij komentarz